Attila Zoller – gitarowy czarodziej z Wyszehradu

Robert Dłucik

 

Jego życie to gotowy scenariusz na świetny film biograficzny. Doświadczył dwóch zbrodniczych systemów politycznych XX wieku: nazizmu i komunizmu. Jako młody chłopak uciekł na Zachód w poszukiwaniu lepszego życia. Grał z wieloma znakomitymi muzykami, występował na największych festiwalach jazzowych. Wirtuoz gitary, ale też konstruktor różnych technicznych nowinek związanych z tym instrumentem. Koncertował niemal do ostatnich dni swego barwnego życia. Nawet pochówek miał niezwykły… Attila Zoller – geniusz z niewielkiego, acz ważnego dla historii Węgier miasta.

Rok 1959. Zoller – namawiany od dłuższego czasu przez dwóch amerykańskich muzyków: saksofonistę Lee Konitza oraz basistę Oscara Pettiforda – decyduje się na przeprowadzkę do USA, kolebki jazzu. Ze wspomnianą wyżej dwójką świetnych jazzmanów, węgierski gitarzysta często koncertował w Europie. W podjęciu decyzji o wyjeździe na stałe za Ocean z pewnością pomogła decyzja o przyznaniu stypendium szkoły muzycznej Lenox. Zoller dzielił tam pokój z trębaczem Donem Cherry oraz saksofonistą Ornettem Colemanem – pionierami free jazzu. Kilka lat później wydał album „Gypsy Cry”, na którym intrygująco połączył węgierski folklor z freejazzowymi improwizacjami…

Zollera szybko pochłonął świat amerykańskiego jazzu (i nie tylko). Nagrywał i występował z takimi indywidualnościami jak: Benny Goodman, Stan Getz, Herbie Hancock, Herbie Mann i Don Friedman. Spotkał również na swej artystycznej drodze Jimiego Hendrixa, który w drugiej połowie lat sześćdziesiątych wywołał prawdziwe muzyczne trzęsienie ziemi…

* * *

Urodzony w 1927 roku Attila Zoller był skazany na muzykę. Ojciec – zawodowy skrzypek i wykładowca w konserwatorium. Matka grała na pianinie i śpiewała. Mały Attila zaczął muzyczną przygodę od skrzypiec. Miał wtedy 4 lata. Jako dziesięciolatek przerzucił się na trąbkę i ten instrument został z nim na dłużej. Dopiero po drugiej wojnie światowej zaczął próbować swoich sił na gitarze. Grywał w klubach i restauracjach Budapesztu, ale też w turystycznych miejscowościach nad Balatonem. Typowo zarobkowe chałtury…  Trzy dni przed wprowadzeniem całkowitej blokady na granicach Węgier, postanowił uciec spod jarzma sowieckiej okupacji. Przedostał się do Austrii. Miał ze sobą futerał z gitarą i trochę niezbędnych ciuchów. Do ojczyzny przyjechał znów dopiero w 1966 roku…

Wiedeń kojarzy się przede wszystkim z rodziną Straussów i ich słynnymi walcami, ale to właśnie w tym mieście Zoller zainteresował się jazzem. Połączył siły z austriacką akordeonistką Verą Auer (przez ich zespół przewinął się nawet słynny austriacki pianista Joe Zawinul) i rozpoczął w pełni profesjonalne koncertowanie. Zyskał także renomę na rynku niemieckim. Do Niemiec często przyjeżdżali amerykańscy jazzmeni, więc młody chłopak z Węgier połknął jazzowego bakcyla na dobre…

* * *

Zoller to wybitny gitarzysta, o niepodrabialnym stylu gry…  Ale nie ograniczał swej muzycznej aktywności do komponowania, sesji nagraniowych i występów scenicznych. Wymyślił i opatentował gitarowe przystawki (z których chętnie korzystali znakomici muzycy), doskonalił struny (również dla gitary basowej) i firmowe modele gitar.

Dał się poznać także jako ceniony wykładowca. W latach sześćdziesiątych na National Jazz Camps, następnie założył Attila Zoller Jazz Clinics, a w latach siedemdziesiątych zaczął organizować gitarowe kliniki w Vermont, co zaowocowało otwarciem Vermont Jazz Center. 

Wybór tego ostatniego miejsca na siedzibę centrum jazzowego nie był przypadkowy, ale… bardzo niekonwencjonalny. Nieprzypadkowy, bo Zoller pasjonował się sportami zimowymi (a Vermont to góry), uprawiał narciarstwo – zarówno w wersji zjazdowej, jak i bieganie na dwóch deskach. 

Niekonwencjonalny – gdyż ten niewielki stan był w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku kompletnie dziewiczy w temacie jazzu. Ale – parafrazując Beatlesów – „with a little help of his jazz friends” udało się skutecznie rozkręcić całe przedsięwzięcie. 

* * *

Dyskografia Zollera to ponad 30 płyt. Wśród nich znajdziemy również polski akcent: wydany w 1973 roku w Niemczech album poświęcony Krzysztofowi Komedzie, na którym zagrał ze śmietanką polskiego jazzu (Michał Urbaniak, Urszula Dudziak, Tomasz Stańko). Na „We’ll Remember Komeda”, gitarę węgierskiego muzyka słychać w czterech kompozycjach (między innym w temacie ze słynnego filmu Romana Polańskiego „Nóż w wodzie”), dwa utwory zostały przez niego zaaranżowane. 

W pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych u muzyka zdiagnozowano nowotwór jelita grubego. Zoller jednak nie poddawał się chorobie. Koncertował – często na silnych środkach przeciwbólowych – mimo że organizm był coraz słabszy… W grudniu 1997 roku przyjechał na Węgry, gdzie dał dwa koncerty pod patronatem węgierskiego rządu. Jeden w stolicy, drugi – w rodzinnym mieście. 

7 stycznia 1998 roku, po raz ostatni wszedł do studia nagraniowego. Było to w Nowym Jorku, dzień po ostatnim koncercie jaki dał w swoim życiu… Towarzyszyli mu Tommy Flanagan, na fortepianie i George Mraz na basie. 25 stycznia Attila Zoller dołączył do niebiańskiej orkiestry wielkich jazzowych muzyków…

Pochowany został w Vermont. Nie chciał mieć tradycyjnego grobu z pomnikiem, gdzie ktoś  „przychodziłby i odwiedzał moje stare kości”. Zgodnie z jego życzeniem, prochy rozsypano w nurtach West River, gdzie niegdyś oddawał się swojej kolejnej sportowej pasji – pływaniu. Pierwotnie – ceremonia miała odbyć się wielkiej tamie, ale styczniowe mrozy skuły wody na tyle, że trudno było znaleźć odpowiednie miejsce do spełnienia ostatniej woli Artysty…

Attila Zoller za życia otrzymał wiele nagród za swoją działalność, ale bodaj najpiękniejszy prezent sprawił mu – pośmiertnie – jeden z jego gitarowych wychowanków. David Becker wpadł na pomysł przygotowania specjalnej kompilacji nagrań wybitnych gitarzystów wykonujących kompozycje Zollera, a także nagrania wiadomości dla przyjaciela bądź nauczyciela. Album „Message To Attila: The Music of Attila Zoller” ukazał się w 2015 roku, a w sesji wzięli udział między innymi Pat Metheny, Mike Stern, Jim Hall i John Abercrombie. Udział takich tuzów jazzowej gitary to najlepszy dowód na znaczenie Zollera w historii jazzu…

*

Artykuł ukazał się pierwotnie na portalu Katedry Hungarystyki Uniwersytetu Warszawskiego Magyazyn.pl.

Publikacja na portalu PolakWegier.pl za zgodą autora.

Zdjęcie główne: Globetrotter19 – Own work, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=68769244

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Olga Groszek

Olga Groszek