Olga Groszek
Planując weekendowe wypady za granicę, Polacy najczęściej decydują się na odwiedzenie Pragi, Wiednia, czy też Berlina. Budapeszt, jedna z najpiękniejszych stolic Europy, zostaje przez nas niestety bardzo często pomijana. Zdecydowanie niesłusznie.
Być może wydaje nam się, że Węgry położone są zbyt daleko, a podróż będzie zbyt kosztowna, jednak należy położyć wreszcie kres tym wyobrażeniom. Możemy obecnie przebierać wśród różnych możliwości dojazdu do Budapesztu, a niewysokie ceny mogą wprowadzić nas w osłupienie. Proponuję więc przyjrzeć się ofertom przejazdów autokarowych, czy biletom kolejowym. Warto zwrócić także uwagę na bilety lotnicze, które niejednokrotnie okazują się być bardziej opłacalne cenowo niż inne opcje dojazdu.
Warto już teraz zacząć poszukiwania tanich biletów! A tymczasem prezentuję plan zwiedzania Budapesztu w trzy dni.
DZIEŃ PIERWSZY
Miejscem, od którego zazwyczaj rozpoczyna się zwiedzanie Budapesztu, jest Wzgórze Zamkowe. Mamy dwie możliwości, by się na nie dostać. Warto skorzystać ze zbudowanej w 1870 roku kolejki – oczywiście o ile nie wystraszy nas cena, wynosząca 4000 forintów za wjazd (około 47 złotych). Będąc już na szczycie, koniecznie trzeba rozejrzeć się po okolicy i popodziwiać gmach Zamku Królewskiego, Galerii Narodowej, czy też Biblioteki Narodowej. Po wykonaniu obowiązkowego selfie z widokiem na Most Łańcuchowy i panoramę całego miasta, proponuję przespacerować się w kierunku Kościoła Macieja. Tuż przy tym, jednym z najważniejszych kościołów na Węgrzech znajduje się Baszta Rybacka.
Pora jednak ruszyć dalej. By „wydostać się” ze Wzgórza Zamkowego, wsiadamy do autobusu, który zatrzymuje się tuż przed kościołem, i udajemy się na przystanek Széll Kálmán tér. Na Széll Kálmán tér (do niedawna Placu Moskwy) czeka nas przesiadka do tramwaju numer 4 lub 6, którym dojedziemy na, znajdujący się na moście, przystanek Margit Híd. W tym miejscu wysiadamy i schodzimy z mostu na Wyspę Małgorzaty. Ten 2,5-kilometrowy, położony na środku Dunaju obszar zachęca do odwiedzenia szczególnie latem. Można tam znaleźć m.in. ruiny XII-wiecznego kościoła, czy też mini ZOO.
Po krótkim spacerze znów wracamy na most i przechodzimy przez niego, kierując się tym samym w stronę peszteńskiej części miasta. Po drodze warto zwrócić uwagę na roztaczający się przed naszymi oczami piękny widok na Parlament, w którego kierunku zresztą właśnie zmierzamy. Po przejściu przez Dunaj po raz kolejny wsiadamy do tramwaju, tym razem wybieramy numer 2. Przejażdżki tą naddunajską trasą zdecydowanie nie można pominąć, ponieważ linia tramwajowa numer 2 znajduje się w pierwszej dziesiątce najpiękniejszych linii tramwajowych świata.
Dalszą przejażdżkę będziemy oczywiście kontynuować, teraz jedziemy jednak tylko kilka przystanków i wysiadamy na przystanku Országház, látogatóközpont. Pora na kilka zdjęć pod gmachem Parlamentu, a następnie spacer w stronę rzeki, przy której brzegu znajduje się pomnik upamiętniający ofiary Holocaustu. Jest to pomnik szczególny, składa się bowiem z… kilkunastu par butów.
Będąc w okolicy, możemy wybrać się też na Szabadsag tér, czyli Plac Wolności. Na placu znajduje się m.in. powstały stosunkowo niedawno, kontrowersyjny pomnik upamiętniający ofiary okupacji niemieckiej z 1944 roku.
Pora kontynuować jednak podróż tramwajem aż do Wielkiej Hali Targowej, w której będziemy mogli posilić się po całym dniu zwiedzania. Na pierwszym piętrze znajdują się lokale gastronomiczne, więc każdy powinien znaleźć tam coś dla siebie. Jest to też dobre miejsce na zakup pamiątek z podróży, chociażby tak charakterystycznych dla węgierskiej kuchni, marynowanych warzyw.
To już wszystkie atrakcje zaplanowane na pierwszy dzień pobytu w Budapeszcie. Wieczór to czas na relaks, dlatego warto udać się na ulicę Király, która ożywa po zmroku. To miejsce pełne klimatycznych barów, wśród których szczególnie polecam Gozsdu Udvar.
DZIEŃ DRUGI:
Kolejny dzień rozpoczynamy od jednego z najbardziej charakterystycznych symboli stolicy Węgier, czyli Bazyliki św. Stefana. Proponuję zajrzeć do środka, a wjechać (ewentualnie wspiąć się po 300 schodach) na kopułę kościoła, skąd można podziwiać panoramę całego miasta.
Dzisiaj będziemy przemieszczać się żółtą, drugą najstarszą linią metra na świecie (na temat historii budapeszteńskiego metra pisaliśmy już w w tym artykule). Aby udać się do kolejnego punktu naszej wyprawy, wsiadamy więc do żółtej linii metra na stacji Bajcsy-Zsilinszky út i przejeżdżamy jeden przystanek na stację Opera (możemy się również przejść, ponieważ nie jest to specjalnie daleko). Znajdujemy się w tej chwili pod gmachem Węgierskiej Opery Państwowej, do której możemy także zajrzeć. Będąc w tej okolicy, warto wejść też choć na chwilę do Instytutu Polskiego, który znajduje się w budynku po prawej stronie od opery.
Kolejne miejsce, które warto zobaczyć, to Muzeum Terroru. Położone jest w okolicach stacji metra Oktogon – znów możemy więc przejechać jeden przystanek metrem bądź podejść tam na piechotę. Na zwiedzenie muzeum będziemy potrzebować około 1,5 godziny, osobiście uważam jednak, że warto wygospodarować ten czas.
Po obiedzie udajemy się metrem (bądź też na piechotę) na Hősök tere, czyli zdecydowanie robiący na zwiedzających wrażenie Plac Bohaterów, a następnie z zewnątrz podziwiamy zamek Vajdahunyad.
To najwyższa pora, żeby spędzić czas jak prawdziwy Węgier – wybrać się do Kąpielisk Termalnych Szechenyi. Jeśli nie chcemy sprawdzać, jakie to uczucie zażyć kąpieli w gorących źródłach w środku miasta (lub przeraziła nas dosyć wysoka cena karnetu wstępu), warto wejść jednak do środka i chociaż przez okno zobaczyć, jak bawią się inni.
Po wyczerpującej kąpieli warto odpocząć i nabrać sił na wieczorne wyjście. Najlepiej odwiedzić jeden z wielu tzw. „ruin pubs”, które Ewelina Szalast opisała już kiedyś na łamach Magyazynu, jako „stare, rozpadające się budynki, które zapełnione zostały chaotycznymi barami w stylu vintage, ze starymi meblami, ścianami udekorowanymi przez klientów oraz alternatywną muzyką, często graną na żywo”. Jeśli szukacie typowo klubowego miejsca, w którym można także potańczyć, polecam Instant. Jeśli wolicie nieco spokojniejsze klimaty, koniecznie odwiedźcie Fogashaz.
DZIEŃ TRZECI:
Ostatni dzień będzie nieco spokojniejszy. Na ostatnie godziny przed wyjazdem zaplanowałam już trochę mniej atrakcji. Zobaczmy więc z zewnątrz Wielką Synagogę, która znajduje się w okolicach stacji metra Astoria. Stamtąd możemy udać się do Bors GasztroBar, podziwiając po drodze żydowską dzielnicę Budapesztu. Po spróbowaniu jednej z oryginalnych potraw w wymienionej powyżej knajpce, zajdźmy do prawdopodobnie najbardziej znanego baru na Węgrzech, czyli Szimplii.
Stamtąd spacerem możemy udać się na plac Deáka (Deák tér), charakterystycznego miejsca spotkań młodzieży. W tym miejscu znajduje się wielkie młyńskie koło, z którego możemy podziwiać okolicę.
Kolejny punkt, którego nie można pominąć, to dworzec Nyugati (Nyugati pályaudvar). Dojedziemy tam metrem. Gmach ten zaprojektowany został przez firmę Eiffel&Cie inżyniera Gustawa Eiffla (tego samego, który zaprojektował Wieżę Eiffla). Warto zajrzeć do środka, chociażby po to, by zobaczyć jeden z najpiękniejszych McDonald’sów na świecie.
Ostatnią zaplanowaną przeze mnie atrakcją jest wjazd na górę Gellérta, z której rozpościera się bodaj najpiękniejszy widok na cały Budapeszt. Wybierzcie się tam koniecznie po zmroku – nocna panorama miasta zapiera dech w piersiach. By się tam dostać należy dojechać na stację metra Móricz Zsigmond, a następnie przesiąść się do autobusu, który zawiezie nas na przystanek Búsoló Juhász (Citadella). Można też przejść piechotą około 600 metrów na szczyt, należy mieć jednak na uwadze, że wejście jest bardzo słabo oświetlone. Dotarcie na miejsce nie jest najłatwiejsze, ale widok, który się stamtąd rozpościera, na pewno wynagrodzi nam wszelkie niedogodności.
Miłego wyjazdu!
*
Artykuł ukazał się pierwotnie na portalu Katedry Hungarystyki Uniwersytetu Warszawskiego Magyazyn.pl.
Publikacja na portalu PolakWegier.pl za zgodą autorki.
Zdjęcie głowne: Jo Stolp / Pixabay