Ubiegłoroczne obchody rocznicy powstania węgierskiego 1956 roku miały, z perspektywy Polski, charakter szczególny. Podczas oficjalnych uroczystości nasz kraj reprezentował prezydent Andrzej Duda, który był, notabene, jedynym zaproszonym do Budapesztu szefem państwa z zagranicy. Przed rozpoczęciem przemowy, którą wygłosił przed budynkiem węgierskiego Parlamentu, za jego plecami pojawiły się na telebimach plakaty, prezentujące bohaterów rewolucji węgierskiej. Postać utrwalona na jednej z tych fotografii to Erika Szeles – młoda bohaterka, nazywana węgierską „Inką”.
Zdjęcie przedstawia 15-letnią dziewczynkę, trzymającą w rękach pistolet maszynowy. Nie od początku było jednak wiadomo, kim jest bohaterka fotografii, która stała się jednym z symboli węgierskiego powstania 1956 roku. Powstania, które zapoczątkowane zostało także przez młodych ludzi – studentów, którzy chcieli zamanifestować swoje poparcie dla poznańskich robotników. Ich manifestacja zainspirowała wielu innych Węgrów do oporu przeciwko rosyjskiemu okupantowi i w niedługim czasie przekształciła się w zryw narodowy. Taki bunt był dla Sowietów nie do zaakceptowania. Do Budapesztu wkroczyły wojska, które krwawo spacyfikowały powstanie. Zginęło wówczas ponad 2,5 tysiąca powstańców, a około 13 tysięcy zostało rannych.
Zdjęcie, wykonane przez duńskiego fotoreportera Vagna Hansena, obiegło wówczas cały świat, ukazując się na okładkach wielu gazet. Jednak tożsamość i historia heroizmu tej młodej dziewczyny przez wiele lat pozostawała nieznana. Węgrzy musieli czekać aż 50 lat, by dowiedzieć się, kim jest bohaterka, która nie wahała się stanąć w obronie swojej ojczyzny i która, podobnie jak wielu jej rodaków, gotowa była poświęcić życie w imię obrony suwerenności swojego kraju.
Dopiero w 2008 roku udało się ustalić tożsamość walecznej Węgierki. Dziennikarze dotarli do informacji, wedle których nazywała się ona Erika Kornelia Szeles i urodziła się w 1941 roku. Pochodziła z rodziny żydowskiej. Jej ojciec zmarł, gdy była jeszcze bardzo młoda. Niektóre źródła wskazują na to, że zginął w obozie koncentracyjnym. Pomimo tego, że jej matka była zagorzałą gloryfikatorką komunizmu, ona sama hołdowała zupełnie innym ideałom. Jej chłopak i znajomi zaszczepili w niej patriotycznego ducha, który okazał się być na tyle silny, że gotowa była walczyć o swoją ojczyznę, biorąc udział w licznych walkach z żołnierzami radzieckimi. Zanim wybuchło powstanie, kształciła się w jednym w budapeszteńskich hoteli, w przyszłości mając zamiar zostać kucharką.
Kilka dni po wykonaniu tej fotografii przedstawiona na niej dziewczyna pokłóciła się z przyjacielem, który martwił się o jej bezpieczeństwo i twierdził, że jest za młoda, by walczyć. Ostatecznie zgodziła się na to, by odłożyć broń, i została sanitariuszką Czerwonego Krzyża. 8 listopada w centrum Budapesztu grupa oporu, z którą przebywała, została ostrzelana. Kiedy jej przyjaciel został ranny, postanowiła podbiec do niego, by udzielić mu pomocy. Pomimo tego, że miała na sobie mundur Czerwonego Krzyża, została postrzelona i zginęła na miejscu. W wieku 15 lat oddała swoje życie za ojczyznę, wciąż mając nadzieję na to, że jej kraj ostatecznie wyswobodzi się z sowieckiej okupacji. Została pochowana na cmentarzu Kerepesi w Budapeszcie.
Historie Danuty Śledzikówny („Inki”) i Eriki Szeles dzieli bardzo wiele. „Inka” walczyła w szeregach Armii Krajowej podczas II wojny światowej. Erika nie miała prawa pamiętać tej wojny – gdy się zakończyła, miała zaledwie 4 lata. Danucie udało się przeżyć wojnę, ale nie była w stanie zaakceptować „nowego porządku świata”, który nastał po 1945 roku. Jako łączniczka i sanitariuszka nadal stawiała opór – tym razem jednak przed zupełnie innym okupantem. Została aresztowana przez funkcjonariuszy UB w lipcu 1946 roku. Po brutalnym śledztwie została skazana na karę śmierci. Rozstrzelano ją dokładnie 10 lat przed śmiercią Eriki.
Historie obydwu dziewczynek różni pozornie bardzo wiele, jednak w ich życiorysach można odnaleźć także wiele analogii. Chociażby to, że żadna z nich nie doczekała się wyzwolenia swojej ojczyzny. Żadnej nie było dane na własne oczy doświadczyć wolności. Pozostały jednak do końca wierne swoim ideałom. Obydwie mogłyby podpisać się pod słowami, które „Inka” napisała podczas swojego pobytu w więzieniu. Pod słowami: „zachowałam się jak trzeba”.
*
Artykuł ukazał się pierwotnie na portalu Katedry Hungarystyki Uniwersytetu Warszawskiego Magyazyn.pl.
Publikacja na portalu PolakWegier.pl za zgodą autorki.