Pytał: Robert Dłucik
Muzyczne czasopisma często zamieszczają na swoich łamach ankiety z artystami. Przyznam szczerze, że bardzo lubię takie rubryki. „A może by tak spróbować zrobić coś podobnego z Jánosem Kóborem? – pomyślałem po niedawnym koncertowym spotkaniu z zespołem, w którym śpiewa od niemal sześciu dekad. No i … udało się. Zapraszamy do lektury Q/A z wokalistą legendarnej Omegi.
Gdybym nie był wokalistą, zostałbym…: gitarzystą lub architektem.
Mój pierwszy idol muzyczny: Elvis Presley.
Płyta, która kompletnie zmieniła moje życie: „Ciemna strona księżyca” Pink Floyd.
Albumy innego wykonawcy, które zabrałbym na bezludną wyspę: cokolwiek skomponowanego przez Ferenca Liszta.
Ulubiona płyta Omegi: „Time Robber”.
Najbardziej pamiętny koncert w historii Omegi: ten z 1994 roku na Nepstadionie.
Najdziwniejszy koncert, jaki kiedykolwiek zagraliśmy: w 1994 roku na Nepstadionie.
Najtrudniejsza sesja nagraniowa Omegi: każda związana z nagrywaniem nowej płyty.
Kiedy śpiewam „Gyonghaju lany” 50 lat po premierze tego utworu czuję, że…: „The song remains the same”.
Gdy oglądam archiwalne klipy i zdjęcia Omegi z lat sześćdziesiątych, myślę…: „Once upon a time in the East” (nawiązanie do ostatniego studyjnego albumu zespołu – przyp. red.).
Ostatni raz rozmawiałem z Gaborem Presserem: to było parę lat temu…
Ulubione zajęcie, by zabić nudę w podróży na kolejny koncert: rozmowy z przyjaciółmi.
Najbardziej pamiętne wydarzenie z koncertów w Polsce w latach siedemdziesiątych: spotkanie z późniejszym papieżem Karolem Wojtyłą w Krakowie.
Miejsce na świecie, które wywarło na mnie największe wrażenie: zdecydowanie Tokio, gdzie odnieśliśmy sukces na Międzynarodowym Festiwalu Yamahy z utworem „Dziewczyna o perłowych włosach”.
Ulubiona potrawa: lekkie, klasyczne, proste węgierskie dania.
Ulubiony napój: różowe wino.
Film, do którego wracałem wiele razy: „Pewnego razu na Dzikim Zachodzie” Sergio Leone.
Pierwsza książka, którą poznałem: „Pieśń o Nibelungach”.
Sekret mojej witalności: nie ma w tym żadnej tajemnicy, naprawdę!
Omega będzie istnieć…: na zawsze – „Életfogytig Rock & Roll”!
*
Artykuł ukazał się pierwotnie na portalu Katedry Hungarystyki Uniwersytetu Warszawskiego Magyazyn.pl.
Publikacja na portalu PolakWegier.pl za zgodą autora.
Zdjęcie główne: Derzsi Elekes Andor – Praca własna, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=33541868