Wyzwaniem będzie zrecenzowanie najnowszej książki Ziemowita Szczerka „Via Carpatia” (Wydawnictwo Czarne) w sposób apolityczny. Już w jednym z jej pierwszych akapitów autor sam bowiem deklaruje: „Być może (…) mam lekką obsesję Orbána”. Nie do mnie należy ocena, czy rzeczywiście określić można to mianem „obsesji”, jednak w jednym nie sposób nie zgodzić się z autorem – rzeczywiście postać premiera Węgier przytaczana jest w książce dosłownie na każdej stronie (tu użyłam hiperboli w celu podkreślenia ogromnej ilości tych odniesień) i to niekoniecznie w pozytywnych kontekstach.
Książka dziennikarza, tłumacza, współpracującego m.in. z gazetą „Polityka” przesiąknięta jest bieżącą węgierską polityką. A polityka opisywana jest z punktu widzenia człowieka, którego poglądów zdecydowanie nie można określić jako konserwatywne. O ile wiele osób o innych przekonaniach może podchodzić z dystansem do liberalnych opinii autora, o tyle trudno podważyć fakty na temat węgierskiej historii, czy polityki, które przytacza. Można powiedzieć, że to jedna z niewielu opublikowanych dotychczas w Polsce książek, w których polski czytelnik może przeczytać chociażby dokładny opis kulisów dojścia do bogactwa kilku węgierskich milionerów oraz tego, jak ich drogi przeplatały się z polityką.
Spotkałam się jednak niedawno z opinią, że Ziemowit Szczerek (tu cytat dosłowny) „przypierdolił się” do Węgier. Czy faktycznie tak jest? Czytając książkę oczywiście nie sposób nie zauważyć, jakie poglądy prezentuje jej autor – a zdecydowanie nie jest sympatykiem obecnie rządzącego tam ugrupowania. Da się również czasem wyczuć negatywne nastawienie i pewną wyższość w stosunku do osób prezentujących inne punkty widzenia. Docenić trzeba jednak otwartość Szczerka, któremu wyraziste przekonania nie przeszkadzają w tym, by dyskutować z ludźmi z drugiej strony barykady. I tak opisuje w książce między innymi swoje spotkania ze: „znajomym altrajtowcem-jobbikowcem”, Zsoltem Némethem – współzałożycielem Fideszu, czy Mártonem Gyöngyösim – wiceprzewodniczącym Jobbiku. Pokazuje tym samym, że można się różnić w swoich poglądach, a jednak kulturalnie spierać i nadal przyjaźnić pomimo odmiennego spojrzenia na świat.
Niewątpliwym walorem książki jest poruszanie tematów, które rozgrzewają polityczne dyskusje na Węgrzech, a o których my nie mamy często pojęcia – w Polsce są to bowiem często problemy marginalne lub wręcz niespotykane. Jako przykład posłużyć może tu aktywizacja zawodowa ludności romskiej. Rozmawiałam niedawno ze znajomą Węgierką, która była bardzo zdziwiona, kiedy powiedziałam jej, że u nas ten problem nie stanowi aż tak wielkiego wyzwania. Innym, typowo węgierskim zagadnieniem, które porusza Szczerek, jest stosunek państwa do osób, które w wyniku traktatu w Trianon żyją poza granicami Węgier. Ten temat przytaczany jest zresztą przez autora wielokrotnie, podkreślając w ten sposób piętno, jakie ta „trianońska tragedia” odcisnęła i nadal odciska na naszych bratankach.
Autor, niczym klasyczny homo viator opisuje swoją podróż po Węgrzech oraz okolicznych krajach. To właśnie te zmieniające się jak w kalejdoskopie krajobrazy prowokują go do refleksji na temat obecnych Węgier. Z uwagi na te liczne zmiany miejsc, sam Szczerek nazywa swoją książkę „przygodowym esejem drogi” („czasem esej tkwienia – na Węgrzech często jest tak, że tkwi się w miejscu, nawet gdy się jedzie”.)
Jedną ze opisanych podróży jest wyprawa do Felcsút, czyli rodzinnej miejscowość Viktora Orbána. Również zdecydowałam się w tym roku na odwiedzenie tego miejsca. Patrzyłam na gmach nie tak dawno wybudowanej ogromnej areny piłkarskiej, starając się wyłączyć wszelkie swoje polityczne uprzedzenia, czy sympatie i na własnej skórze przekonać się, jak wygląda to miejsce na żywo. Podobną radę mam dla osób, które bardzo negatywnie podchodzą do publikacji Szczerka – jak również i dla tych, które we wszystkim zgadzają się w autorem. Polecam samemu wybrać się na Węgry, odwiedzić miejsca które opisuje autor, a przede wszystkim porozmawiać z naszymi bratankami, żeby samemu wyrobić sobie opinię na poruszane w książce tematy.
„Via Carpatia” budzi wiele emocji. Podczas jej lektury wielu konserwatystów wielokrotnie będzie zgrzytać zębami. Abstrahując jednak od przekonań politycznych – gorąco zachęcam do przeczytania publikacji Szczerka. Chociażby po to, by poszerzyć swoje horyzonty, czy wyjść ze swojej „bańki informacyjnej”.
Jeśli ktoś dojdzie jednak do wniosku, że książka zawiera za dużo elementów politycznych, zawsze może sięgnąć po wydaną przez Wydawnictwo Czarne trylogię na temat Węgier autorstwa Krzysztofa Vargi – to zdecydowanie pozycja obowiązkowa dla osób zainteresowanych kulturą naszych bratanków.
*
Artykuł ukazał się pierwotnie na portalu Katedry Hungarystyki Uniwersytetu Warszawskiego Magyazyn.pl.
Publikacja na portalu PolakWegier.pl za zgodą autorki.