dr Adam Szabelski
Ze względu na swoje położenie geograficzne Węgry znacznie wcześniej niż Polska zapoczątkowały swoje kontakty z Turkami osmańskimi. Już od samego początku była to konfrontacja zbrojna. Pierwsza wielka bitwa, jaka rozegrała się pod Nikopolis w roku 1396, zakończyła się niepomyślnie dla państwa nad Dunajem. Porażka była dotkliwa, w szczególności biorąc pod uwagę fakt, iż wspierane przez rycerstwo z niemal całej Europy Węgry były przekonane o swoim rychłym zwycięstwie. Żołnierze przed bitwą chwalili się, że wojsko jest tak potężne, że „choćby się niebo zarwało – i to powstrzymamy swoimi lancami”.
Węgry, które zajęte były problemami wewnętrznymi po śmierci Zygmunta Luksemburga, mogły tylko biernie przyglądać się kolejnym podbojom Osmanów na Bałkanach. Jednocześnie cały czas szukały pomocy z zewnątrz, co stało się główną przyczyną elekcji na króla Władysława, zwanego później Warneńczykiem. Początkowo władca spełnił oczekiwania. Wielka wyprawa wojenna z 1443 roku przyniosła zwycięstwo i zawarcie bardzo korzystnego pokoju w tym samym roku. Młody król postanowił jednak kontynuować działania zbrojne i doszło do kolejnej wojny, która po początkowych sukcesach zakończyła się sromotną porażką pod Warną.
W obliczu śmierci Władysława Warneńczyka przed całkowitym upadkiem uchronił jednak Węgry Jan Hunyady. Jego świetne zwycięstwo podczas bitwy pod Belgradem w 1456 dało państwu nad Dunajem kilkanaście lat względnego spokoju. Walki z najeźdźcą początkowo kontynuował syn Jana Hunyadyego, król Węgier Maciej Korwin. Jednak brak większych sukcesów spowodował reorientację polityki nowego władcy. Postanowił on zaprzestać walk na południu i skierował siły do walki o tron czeski i ziemie niemieckie. Na samych Węgrzech ta polityka była krytykowana przez część społeczeństwa. Za przykład może posłużyć zdanie z Kroniki Dubnickiej: „[…] míg a király külföldön harcolt, Nagyváradot fölégette a török […]” („[…] kiedy król walczył za granicą, Turcy podpalili Nagyvárad […]”). Miało ono oznaczać, że podczas gdy władca wojuje poza granicami państwa, nieprzyjaciele są już niemalże w kraju. Wtedy też zaczęło się pojawiać wśród Madziarów przeczucie, że nie powinni walczyć z państwami chrześcijańskimi, a wrogiem jest coraz silniejszy islam.
Szukając pomocy z zewnątrz, Węgrzy zdecydowali się na projekt kolejnej unii personalnej. Tym razem królem został Władysław Jagiellończyk, władca Czech. Jednak skłócona szlachta i słaby król nie potrafili przygotować kraju do należytej obrony. Na początku XVI wieku Turcy zajęli każdego roku kolejne węgierskie twierdze w Bośni, Chorwacji i północnej Serbii. W 1521 roku upadł Belgrad. W 1526 ruszyła wielka wyprawa Sulejmana Wspaniałego na Węgry, która zakończyła się unicestwieniem armii węgierskiej i śmiercią Ludwika II Jagiellończyka.
Do dzisiaj trwają spory, jaki był cel wyprawy tureckiej. Zwraca się uwagę, iż gdyby celem Sulejmana Wspaniałego było podbicie państwa nad Dunajem, po zwycięskiej bitwie powinien zająć na stałe Budę. Tymczasem po splądrowaniu okolicznych ziem wojska Osmana wycofały się, zostawiając kraj w spokoju. Być może Turcja chciała tylko podporządkować Węgry na wzór Mołdawii czy Wołoszczyzny, a nie je zaanektować. Śmierć Ludwika II uniemożliwiła to rozwiązanie. Prawdziwym celem kampanii było otworzenie drogi na Wiedeń, który Turcja oblegała po raz pierwszy w 1529 roku. Według części historyków marzeniem Sulejmana było pójście dalej na zachód, a Węgry nie były dla niego atrakcyjnym terenem ekspansji. Dopiero wybuch wojny domowej między Janem Zápolyą, a Ferdynandem Habsburgiem niejako „zmusiła” Turcję do interwencji i aneksji południowych oraz środkowych Węgier.
Rozpad państwa węgierskiego na dwie części: wschodnią – Siedmiogród i Partium oraz zachodnią – tak zwane Węgry Królewskie spowodował niejako rozdwojenie węgierskiej tożsamości. Magnateria i szlachta katolicka, która opowiedziała się za Habsburgami, zaczęła upatrywać główne zagrożenie w islamie i Turcji. Zwolennicy króla narodowego, a zwłaszcza kalwini i protestanci, twierdzili zaś, iż Wysoka Porta jest lepsza niż dążący do absolutum dominum Habsburgowie. Na Węgrzech Królewskich Habsburgowie ograniczali działalność sejmu węgierskiego, konfiskowali majątki przeciwników, a nawet wprowadzili w miejsce wolnej elekcji króla elekcję vivente rege, która spowodowała, że dynastia ta panowała w tym kraju niemal jak władcy dziedziczni. W wyniku takiej polityki Wiednia sułtan turecki de facto stał się obrońcą wolności szlacheckich i gwarantem autonomii Siedmiogrodu.
Za czasów katolickich władców Siedmiogrodu z dynastii Batorych, silne były głosy o potrzebie solidarności między krajami chrześcijańskimi, a w sąsiedniej Polsce upatrywano przywódcę przyszłej krucjaty antytureckiej. W wielu opracowaniach można znaleźć informację, że Stefan Batory, król Polski i książę siedmiogrodzki, pod koniec życia marzył o podporządkowaniu Rosji, a następnie wspólnej wojnie z Turcją i wyzwoleniu całych Węgier.
Natomiast kolejni książęta siedmiogrodzcy, tacy jak Stefan Bocskay czy Gábor Bethlen, byli już wyznawcami kalwinizmu. To spowodowało reorientację polityki zagranicznej, ale także zmiany w świadomości szlachty siedmiogrodzkiej. Za największego wroga zostali uznani Habsburgowie i katolickie państwa wspierające ich podczas wojny trzydziestoletniej, a także papiestwo. Siedmiogród stał się obrońcą chrześcijaństwa, z którym utożsamiano tylko protestantyzm. W tym też kontekście łatwiej zrozumieć politykę między innymi Jerzego II Rakoczego podczas Potopu. Nie jest tak, jak przedstawiał jego wyprawę na Polskę na przykład Jan Chryzostom Pasek, który twierdził, że żądny władzy i szalony książę siedmiogrodzki zaatakował Rzeczpospolitą, gdyż „zachciało mu się polskiego czosnku, który mu ktoś na żart schwalił, że miał być lepszego, niźli węgierski, smaku”. Jerzy II Rakoczy wyruszył z wojskami za Karpaty, aby walczyć w imię obrony szeroko rozumianego protestantyzmu.
Wobec powyższego na Węgrzech Królewskich pojawiło się pojęcie kereszténység védőbástyája – bastion chrześcijaństwa, analogiczne do polskiego przedmurza chrześcijaństwa. Cały kraj został silnie ufortyfikowany. Pod koniec XVI wieku powstał tak zwany végvárrendszer – system zamków obronnych ciągnących się od Adriatyku, aż do Karpat. Węgry stały się tarczą mającą chronić kraje dziedziczne Habsburgów przed najazdem islamu. Wieki XVI i XVII upłynęły pod znakiem licznych wojen w latach 1526-1541, 1566-1568, 1593-1606, 1663-1664 oraz 1683-1699. Jednakże nawet okresy pokoju były naznaczone ciągłymi walkami. Mimo oficjalnego rozejmu cały czas oddziały podległe przygranicznym baszom dokonywały najazdów na terytoria węgierskie. Chrześcijanie nie pozostawali bierni i również dokonywali odwetowych wypadów na ziemie podległe sułtanowi. Walczono o każdą miejscowość i o każdy najmniejszy nawet zamek. W tym czasie powstał mit kresowych rycerzy, który bronili rubieży państwa przed straszliwymi wrogami.
Powstawały legendy, opowieści i pieśni sławiące obrońców wiary chrześcijańskiej. Za najpiękniejsze uważa się wiersze Bálinta Ballassiego – „węgierskiego Jana Kochanowskiego”, żołnierza, który bronił Węgier przed Turkami. Służył on również pod Stefanem Batorym i przebywał przez pewien czas w Polsce. W Pożegnaniu Ojczyzny pisał tak:
Kraju węgierski, mężnych przybytku znany,
Ty, który dzierżysz pawęż przed chrześcijany,
I brzeszczot ostry, juchą Turka zbryzgany,
Żegnaj, o, szkoło dzielnych, domie kochany!
Ty, załogo Egeru, sławna z zacności,
Cnoty rycerskiej wzorze i waleczności,
Męstwem równa herosom starożytności,
Żegnaj, ozdobo kresów ojczystych włości!
(tłum. Witold Dąbrowski)
Wojska wierne Habsburgom nie tylko broniły przygranicznych twierdz takich jak Eger, ale jak już wspomniano, wielokrotnie dokonywały wypadów na tereny wroga. Tam też na otwartych przestrzeniach Puszty ścierały się ze sobą zagony kawalerii węgierskiej i tureckiej. O jednej z takich potyczek wspomina Bálint Balassi, w swojej najpiękniejszej odzie Pieśń Żołnierska na Chwałę Rycerzy Kresowych:
(…) A gdy bojowy brzmi róg, że oto zbliża się wróg:
duch się w rycerzach wnet pali.
Lecz nawet bez rogu wrzawy, dla rozkoszy, dla zabawy
rycerz sam do boju wali!
Łamią wroga nasze miecze, choć nieraz i krew nam ciecze
z ran – od twardej wroga stali. (…)
Saraceńskie dzielne konie skaczą pod nimi przez błonie,
skoro dźwięk trąby zazgrzyta.
Jeden rycerz trwa na straży – drugi z konia zszedł – i marzy
we śnie – ległszy, aż zaświta.
Tam gdzie z losu bitwy mrok każe mu zatrzymać krok: –
wszyscy walczyli do syta! (…)
Kresów obrońcy szlachetni, młodzi wojownicy świetni,
o wici ty chwały godna!
Wszystkim wam śród ludzkich gminów cześć za męstwo waszych czynów –
cześć zakwitnie niezawodna.
Niech na bitew waszych pola złota spływa dla was dola,
którą dłoń Boga śle płodna.
(tłum. Antoni Lange)
Najważniejszym węgierskim barokowym dziełem był zaś Szigeti veszedelem (pol. Niebezpieczeństwo Szigetu). Utwór napisany na przełomie 1650 i 1651 roku przez Mikołaja Zrínyiego opowiada o obrońcach zamku Szigetvár, którzy odpierali oblężenie sułtana Sulejmana Wspaniałego w 1566 roku. Żołnierzami dowodził pradziadek autora, również Mikołaj Zrínyi, który jest jednym z głównych bohaterów eposu. Mimo znaczącej przewagi wroga niewielka liczba obrońców postanowiła bronić się i zginąć bohaterską śmiercią, niż oddać zamek w ręce pogan. Mimo iż twierdza upadła, w utworze Węgrzy odnieśli zwycięstwo „moralne”, gdyż zadali olbrzymie straty przeciwnikom i uniemożliwili ich dalszy marsz w głąb chrześcijańskich krajów. Walka między garstką obrońców a Turkami przedstawiona jest jako walka równych sobie. Autor ukazuje wyższość moralną Węgrów nad oblegającymi i podkreśla ich militarne talenty. Chrześcijańscy żołnierze mają siły niemal nadprzyrodzone.
Mikołaj Zrínyi był również pierwszym publicystą, który zaczął rozumieć, iż sytuacja, w której Węgry znajdowały się w XVI i XVII stuleciu zagraża niemal „biologicznej” egzystencji narodu węgierskiego. Dlatego też w 1661 napisał pamflet: Az török áfium ellen való orvosság (pol. Lekarstwo na turecką nawałę). Dotychczas politycy węgierscy opowiadali się albo za Habsburgami, albo za Turkami. Tymczasem zdaniem Mikołaja Zrínyiego oba państwa były zaborcami. Uważał, że ciągłe wojny powodują tylko zniszczenia, wyludnianie Węgier i ich upadek. Wskazywał, że dalszy stan rzeczy doprowadzi do całkowitego wymarcia jego narodu. Dlatego też uznał, iż należy pokonać najpierw jednego wroga, a następnie drugiego. Twierdził, iż w obu przypadkach pomóc mogłaby Polska, jednakże w obecnej sytuacji międzynarodowej jest to niemożliwe. Za łatwiejszego przeciwnika uważał Turcję. Postulował on wprowadzenie stałej armii węgierskiej i zastąpienie przez nią oddziałów habsburskich stacjonujących na Węgrzech. Sam opracował plany wojny z Imperium Osmańskim. Wprowadził je w życie, gdy Turcy znów zaatakowali w 1663 roku. Jako ban Chorwacji z podległymi sobie siłami dokonał śmiałego ataku i wyzwolił znaczne tereny. Jednakże na innych frontach wojska habsburskie skupiły się tylko na defensywie, co uniemożliwiło wykorzystanie sukcesów Mikołaja Zrínyiego. Wiedeń, niezainteresowany prowadzeniem wojny, w 1664 roku szybko zawarł pokój na niekorzystnych dla siebie warunkach.
Marzenia Mikołaja Zrínyiego spełniły się niecałe 20 lat później. Wtedy faktycznie dzięki polskiej pomocy połączone wojska niemiecko-habsburskie zwyciężyły Turków pod Wiedniem i rozpoczęły wyzwalanie Węgier. Z wygnaniem Osmanów związana jest ciekawa legenda, wciąż żywa wśród mieszkańców Mohacza. Otóż co roku odbywa się tam Busójárás – pochód poprzebieranych za diabły mężczyzn na znak zwycięstwa nad Osmanami. Miejscowi twierdzą, iż na wieść o kolejnych zwycięstwach nad znienawidzonymi muzułmanami chrześcijanie z tamtych okolic postanowili się zemścić za klęskę pod Mohaczem z 1526 roku. W tym celu zrobili sobie czerwone maski diabłów i ubrali się w baranie i koźle skóry z rogami. Przepłynęli przez Dunaj i w nocy podpalili obóz turecki. Na widok ogni i diabłów, Turcy uznali, że znaleźli się w piekle, mieli wpaść w panikę i zacząć zabijać się nawzajem lub topić się w pobliskiej rzece. W ten symboliczny sposób zemszczono się za Mohacz.
Dla kształtowania się zarówno sarmackiej, jak i węgierskiej tożsamości niezwykle istotne było poczucie misji dziejowej, jaką była obrona chrześcijańskiej cywilizacji. W obu przypadkach proces ten przebiegał podobnie. Najpierw walki zbrojne, w wyniku których dla obu społeczeństw wzorem stał się dzielny rycerz, który na pustkowiach stanowiących rubieże państwa odpiera ataki hord islamskich Tatarów bądź Turków. Bohaterstwo tych żołnierzy stało się inspiracją dla poetów i pisarzy. Przedmurze czy bastion chrześcijaństwa były pojęciami, które w świadomości Polaków i Węgrów wyjaśniały ich miejsce w Europie. Pomimo iż obydwa kraje z perspektywy np. Francji, Rzeszy Niemieckiej czy Italii znajdowały się na rubieżach „cywilizowanego świata” to w ten sposób ukazywały, że są jego niezwykle istotną częścią. Co więcej, wspólny wróg sprzyjał zawieraniu sojuszy obronnych, powstawaniu unii personalnych, a w dłuższej perspektywie poznawaniu się niższych warstw społeczeństwa i powstawaniu pozytywnego stereotypu obu narodów o sobie.
*
Artykuł ukazał się pierwotnie na portalu Katedry Hungarystyki Uniwersytetu Warszawskiego Magyazyn.pl.
Publikacja na portalu PolakWegier.pl za zgodą autora.
Zdjęcie główne: Wikipedia